Czy w dobie Google Maps i wszechobecnych smartfonów klasyczna nawigacja ma jeszcze rację bytu? Na to pytanie szukałem odpowiedzi przy okazji testu MIO Spirit 7500 LM, która przyjechała do mnie bezpośrednio od producenta.
Może najpierw kilka słów o tym, czego używam na co dzień. Za nawigację robi mi najczęściej tandem Google Maps + Yanosik w tle, dzięki czemu mam i dobrą nawigację i wszystkie informacje o patrolach, niespodziankach na drodze itp. (mapa Yanosika jakoś nie trafia do mnie, chociaż wiele w niej poprawili). Korzystam też z innych udogodnień takiego rozwiązania – wpisuję sobie w kalendarz nie tylko godzinę i temat spotkania, ale także adres. Wystarczy wtedy jeden klik i już wiem gdzie jechać. Google pobiera też informacje, które wpisuję w wyszukiwarkę i na tej podstawie wyświetla podpowiedzi (o tym czy to dobre czy złe nieco dalej).
Całość obsługuję z poziomu Samsunga Galaxy S5 Neo, który w zupełności mi wystarcza. W przeszłości używałem nawigacji od Mio jak i Larka, mam więc porównanie także z tą gałęzią produktów.
Mio Spirit 7500 LM
Po rozpakowaniu moim oczom ukazała się średnich rozmiarów nawigacja (5 cali) z ładną, srebrną ramką. Wykonanie całkiem fajne, nic nie trzeszczy, nie sprawia wrażenia, że za chwilę się rozpadnie (a takie miałem skojarzenia z starym Larkiem). W pudełko poza nawi jest jeszcze ładowarka, uchwyt oraz płytki i rozliczne instrukcje.
Mio wyposażyło swoją nawigację w mapy TeleAtlas, które oferuje z pakietem bezterminowych aktualizacji. W sumie fajna sprawa, przy aktualnym tempie budowy dróg jest to praktycznie niezbędne. Sama mapa jest czytelna, szybko się ładuje a nawigacja dobrze łapie sygnał GPS. Pod tym kątem miłe zaskoczenie, pamiętam jeszcze stare generacje tych urządzeń i doprowadzające czasami do wrzenia oczekiwanie na załadowanie trasy czy synchronizację.
Z fajniejszych funkcji mamy skrzyżowania 3D oraz asystenta pasa ruchu – przydał mi się kilka razy w Warszawie. Menu jest przejrzyste i szybko się ładuje. Plusem jest to, że nikt na nawigację nie zadzwoni i nie schowa nam jej ekranu w kluczowym momencie (nie wiem jak Wy, ale ja mam tak regularnie).
Specyfikacja
Processor typ | Mstar 800 MHz |
---|---|
Technologia TMC | |
Ekran dotykowy | |
Wyświetlanie w kolorze | tak |
Rozdzielczość | 480 x 272 |
Wielkość | 12.7cm (5″) |
Szerokość (mm) | 134.5 |
Wysokość (mm) | 86 |
Grubość (mm) | 12.7 |
Waga (gr) | 158 |
AV-in port | |
Software |
|
Bezterminowa aktualizacja map | |
Bezterminowa aktualizacja baz fotoradarów | |
Tekst do wypowiedzenia(TTS) | |
Asystent pasa ruchu | |
IQ Routes™ | |
Widok skrzyżowań w 3D | |
LearnMe Pro™ | |
Tryb pieszy | |
Planowanie podróży | |
W pobliżu | |
Znajdź mój samochód | |
Symulacja trasy w tunelu | |
Komendy głosowe | |
Odtwarzacz Media Player | |
Telefonowanie bez użycia rąk dzięki Bluetooth® | |
Tryb dla aut o dużych gabarytach (TRUCK) | Opcjonalny (darmo 1 miesiąc na test) |
Co mi się nie spodobało?
Przede wszystkim typ wyświetlacza. Oporowy wyświetlacz to jednak jak dla mnie przeżytek i mocne naciskanie na wirtualne litery nie jest zbyt wygodne. Poza tym brakowało mi moich dodatkowych „ficzerów” czyli właśnie przesyłanie trasy z kompa na telefon czy z kalendarza na nawigację.
Drugim problemem były aktualizacje a w zasadzie ich częstotliwość. Jasnym jest, że Google Maps jest aktualizowane o wiele częściej niż mapa w Mio, do tego stopnia, że nie można ich w zasadzie porównywać. Mapa, która była bazowo wgrana w urządzenie była około rok do tyłu względem stanu faktycznego dróg.
Ale jest też druga strona medalu. Tradycyjna nawigacja z mapą Europy nie wymaga połączenia z internetem. Teoretycznie Google Maps też nie, ale kilkukrotnie apka mi się zawiesiła w trakcie powrotu z Pragi – po uruchomieniu roamingu danych problem ustał. Oczywiście przyszło mi za to zapłacić ponad 50 zł. Mając nawigację Mio nie miałbym tego problemu.
Osobny temat to integracja z innymi aplikacjami Google. Niestety ta wielka korporacja wie o mnie bardzo wiele, chociaż oczywiście godzę się na to za określone korzyści. Nie mniej podpowiedzi na komórce tego co chwilę wcześniej wyszukiwałem na komputerze są nieco przerażające. Tradycyjna nawigacja nie wysyła tego typu informacji i pozwala nam pozostać bardziej anonimowymi. I chociażby dlatego warto z niej skorzystać.
Czy poleciłbym to urządzenie innym? Myślę, że tak. Na pewno dołączę je do swojego zestawu na wypady zagraniczne, chyba że do tego czasu Google zaktualizuje tryb offline map. Na co dzień pozostanę jednak przy swoim rozwiązaniu, chociażby dlatego, że telefon i tak podróżuje w uchwycie więc jest na miejscu. Jeżeli macie u siebie kilku letnią nawigację to warto rozważyć zmianę właśnie na Spirit 7500 LM, chociażby ze względu na płynność działania.
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!